W każdym z nas drzemie dziecko

Niedziela 31.08.2014

Na ten dzień wszyscy czekali od dłuższego czasu!!!
W niedzielę odwiedziliśmy Universal Studios czyli tematyczny park rozrywki, który dzięki zaawansowanej technice i sterowanym komputerowo efektom specjalnym zachwyca wszystkich zwiedzających. W zeszłym roku park ten odwiedziło ponad 6 milionów ludzi. Każdy dorosły czuje się tam jak małe dziecko.
Główne atrakcje parku nawiązują do znanych i lubianych filmów (Transformers, Mumia, Jurassic Park, Simpsons,  Shrek, itd.). Niestety przerażała ilość ludzi odwiedzających park. Aby skorzystać z niektórych kilkuminutowych atrakcji trzeba było czekać ponad 70 minut w długiej kolejce. Ale warto czekać !!! Naprawdę ciężko opisać słowami wrażenia po tych niesamowitych przejażdżkach i symulatorach.
W parku obowiązkowo trzeba skorzystać ze Studio Tour czyli godzinnej wycieczki z przewodnikiem po halach, dekoracjach i scenografiach, gdzie były kręcone znane filmy i seriale (n.p. Wisteria Lane z Desperate Housewives).
Około godziny 22ej wykończeni ruszyliśmy do busa, którym udaliśmy się na nocleg w hotelu w Thousand Oaks (miejscowość pod Los Angeles).

Ilość kroków: 23621

Miasto aniołów

Sobota 30.08.2014 

W sobotę zwiedziliśmy Los Angeles zwane często miastem aniołów.  Na początku pojechaliśmy na piękną Venice Beach słynną przede wszystkim z serialu Baywatch. Na plaży tej pospacerowaliśmy deptakiem pełnym sklepików oraz wykąpaliśmy się w oceanie.
Po południu pojechaliśmy na Hollywood Boulevard. Główna atrakcja tej ulicy to Walk of Fame czyli słynny chodnik, w który wstawiono prawie 2 tysiące mosiężnych gwiazd z nazwiskami artystów. Ponadto znajduje się tam słynny Dolby Theatre,  w którym co roku rozdawane są nagrody filmowe Oscary.
Niestety w czasie pobytu w Los Angeles nie udało nam się zrobić zdjęcia ze słynnym napisem Hollywood. Dojazd do niego jest dość skomplikowany. Co prawda byliśmy niedaleko napisu w piątek późnym wieczorem, ale nie jest on oświetlony w nocy.
W sobotę nocowaliśmy w tym samym hotelu niedaleko lotniska w Los Angeles.

Ilość kroków: 25430

Las gigantów

Piątek 29.08.2014 

W piątek rano po złożeniu obozowiska ruszyliśmy w kierunku Los Angeles.
Po drodze mogliśmy podziwiać przepiękne widoki oraz kalifornijskie plantacje owoców.
Główną atrakcją tego dnia było zwiedzanie Sequia National Park ze słynnymi wielkimi prastarymi drzewami.  Po dojechaniu do centrum parku wybraliśmy się na krótki spacer po lesie olbrzymów. Wśród olbrzymich mamutowców człowiek czuje się mały jak mrówka. Absolutną gwiazdą wśród około 8 tys. zewidencjonowanych mamutowców jest General Sherman Tree liczący 84m wysokości i około 10m średnicy u podstawy,  którego wiek szacuje się na 2800 lat.
Następnie udaliśmy się w kierunku miasta aniołów, gdzie mieliśmy zarezerwowany hotel. Niestety to była ostatnia noc dwójki naszych towarzyszy podróży: Asi i Rafała,  którzy następnego dnia o 6 rano wracali do Polski.

Ilość kroków: 9343

Stary niedźwiedź mocno śpi...

Czwartek 28.08.2014

W czwartek zwiedzaliśmy Yosemite National Park, który należy do najczęściej odwiedzanych parków USA. Yosemite jest rekordowe pod wieloma względami. Tutaj znajduje się najwyższy wodospad Ameryki Północnej i trzy z 10 najwyższych na świecie, największy odosobniony granitowy monolit świata (El Capitan 2307m n.p.m.) oraz najłatwiej rozpoznawalna góra w kształcie pionowo przeciętej kuli (Half Dome  2695m n.p.m.).
Rano wybraliśmy się na kilkugodzinny spacer po dolinie Yosemite, z której można podziwiać rzekę Merced i otaczające skały o wysokości do 1000m.
Wczesnym wieczorem wróciliśmy do obozowiska, gdzie przy grillowanych hamburgerach i hot dogach wspólnie świętowaliśmy dziesiątą rocznicę ślubu naszych przyjaciół Asi i Rafała.
Warto wspomnieć, iż w Parku Yosemite występuje sporo niedźwiedzi czarnych. Całe jedzenie musi być obowiązkowo schowane w specjalnie przygotowanych na kempingu metalowych kontenerach. Zasadniczo niedźwiedzie nie pokazują się za dnia, ale dają o sobie znać po zmierzchu. Dlatego lepiej nie wychodzić z namiotu w nocy....

Ilość kroków:  19587

Ciepło, cieplej, gorąco !!!

Środa 27.08.2014 

W środę po obfitym bufecie (jesz ile chcesz za 10 dolarów) ruszyliśmy do Doliny Śmierci. Death Valley to nie tylko malowniczy obszar pustynny,  ale również jedno z najgorętszych miejsc na Ziemi,  gdzie pięćdziesięciostopniowe upały nie należą do rzadkości. 1500m2 powierzchni parku leży poniżej poziomu morza.  W czasie przejazdu przez Dolinę Śmierci odwiedziliśmy najniższy punkt Badwater (86 m p.p.m.). Ponadto zatrzymaliśmy się w słynnym Zabriskie Point oraz przejechaliśmy Artist's Drive - widokową trasą wiodącą przez bajecznie barwną skalistą okolicę.
Po zwiedzaniu parku ruszyliśmy w kierunku Yosemite Park. Na miejsce dojechaliśmy dopiero o pierwszej godzinie w nocy i było to zdecydowanie najpóźniejsze rozkładanie obozowiska w czasie naszej wycieczki.   

Ilość kroków: 16225

Miasto grzechu

Wtorek 26.08.2014

We wtorek cały dzień spędziliśmy w Las Vegas. Ze względu na duże upały (temperatura dochodząca do 40 stopni) w ciągu dnia lepiej zostać w hotelu, np. wjechać windą na dach budynku,  gdzie znajduje się odkryty basen lub zjechać na parter,  gdzie w wielkim klimatyzowanym holu znajdują się tysiące automatów do gry.
Kiedy zajdzie słońce można szykować się do wyjścia na miasto.  Tego wieczoru pojechaliśmy zwiedzić nową część miasta czyli ulicę Strip, na której znajdują się największe i najsłynniejsze hotele (np. Ceasar Palace znany z filmu Kac Vegas, Paris z pomniejszoną kopią  wieży Eiffla, The Venetian z pływającymi gondolami).
Po północy powróciliśmy na Fremont Street, gdzie jeszcze przez kilka godzin żegnaliśmy się z cudownym Las Vegas.

Ilość kroków: 21307